Jako absolutna psychofanka trufli pochłaniam wszystko co wpadnie mi w ręce, a ma choćby delikatny zapach tego najwspanialszego na świecie grzyba. No dobrze, zapach trufli wcale nie jest delikatny, wręcz przeciwnie, zdominuje nawet przypalony czosnek. Jako że w moim gospodarstwie domowym ostatnie tygodnie upłynęły na poszukiwaniu sposobu na falafla (falafela?) idealnego, jedynym wyjściem było połączyć nowo nabyty krem truflowy z kotlecikami z ciecierzycy.
CO BĘDZIE CI POTRZEBNE?
- 200gr suchej ciecierzycy
- ząbek czosnku
- łyżeczka posiekanej pietruszki i kolendry
- szczypta cynamonu, kardamonu i kuminu rzymskiego
- pół łyżeczki soli
- 50ml oliwy z pestek winogron
Ciecierzycę zalej wodą i odstaw na kilka godzin. Najlepiej moczyć ją przez całą noc lub dzień. Gdy ziarenka podwoją swoją objętość, zmiel je w mikserze lub maszynce do mięsa. Nie używaj do mielenia zwykłego blendera, bo zamiast aksamitnych drobinek, przygotujesz hummus:) Do masy dorzuć pozostałe suche składniki i bardzo dokładnie wymieszaj. Przykryj całość, lub zawiń w folię i odstaw do lodówki na godzinkę. Po tym czasie wlej oliwę na małą patelnię i mocno rozgrzej. Wykładaj małe kulki masy na rozrzaną oliwę i smaż z każdej strony aż falafelki staną się złoto brązowe (ok .3-4min z każdej strony). Połóż je na ręcznik papierowy, aby oddały nadmiar tłuszczu.
ja trufle uwielbiam też. Miałam kilkukrotnie okazję zjeść te w czystej postaci ( szkoda tylko że są takie drogie) ale kupuję oliwę z truflami, masło z truflami i wszystkie pochodne:)